Jak przeżyć Wielki Post ?

                                           

Kochani Rodzice!
 Przed nami Wielki Post…W czymże ma on być WIELKI? 
Czy w dołożeniu sobie pokuty, „zaciśnięciu pasa”, postach, zapatrzeniu w Mękę Pana Jezusa, w Jego Krzyż, w odliczaniu Dróg Krzyżowych, Gorzkich Żali?
Są to na pewno sprawdzone przez wieki, dobre środki i narzędzia naszego uświęcenia. Tylko zadajmy sobie pytanie: czy to wszystko zwiększy naszą miłość?
Czy otworzy nasze serca zwłaszcza na tych, których, na co dzień mijamy” wielkim łukiem”?
Jeśli nie-to lepiej nie przekazujmy tego rodzaju pobożności naszym dzieciom.
A jeśli tak-to spróbujmy i siebie i nasze pociechy zachęcić do tego rodzaju wysiłku i postu, motywując je choćby tym prostym i wdzięcznym opowiadaniem.
Działo się to na Biegunie Północnym…
Niedźwiedzie polarne zwęszyły niezwykły zapach. Czuły, że jest to coś całkiem nowego. A potem odkryły: to był fiołek, który drżał od mrozu. Dzielnie przenikał swoim zapachem lodowe powietrze wokół siebie. Wszystkie zwierzęta tłoczyły się, żeby zobaczyć ten cud: foki, morsy, wilki, mewy. Zwierzęta się dziwiły, że wieczny lód zadrżał i pękł w miejscu, gdzie pachniał fiołek. Wyglądało to tak, jak gdyby fiołek chciał stopić całą bezkresną, lodową pustynię. Kiedy w końcu fiołek umierał z przemęczenia, pomyślał: ”Przecież ktoś musi zacząć od zapachu? Pewnego dnia lód stopnieje i będą tu kwitnąć miliony fiołków. Będzie można tu znów żyć, budować domy i dzieci będą się tu bawiły”.
 Przemyślmy to sobie…mały fiołek, który sam drży z zimna, który umiera z przemęczenia, zmienił jednak świat w jednym, małym miejscu.
Potrzebujemy miliardy takich fiołków!
Zastanówmy się gdzie spotykamy się z chłodem? Skąd chcielibyśmy najchętniej uciec? Gdzie my jesteśmy górą lodową-dla małżonka, małżonki, dla dziecka, dla sąsiada? Jak mogę coś zmienić? Coś roztopić? Gdzie ciągle na nowo powstaje lodowa atmosfera? Czy może pomiędzy Bogiem, a mną nie powstał lód przez moją obojętność, albo wygodnictwo?
Każdy z nas jest fiołkiem, albo przynajmniej taki miał początek, nawet, jeśli stał się lodowym kwiatkiem, w Słońcu Bożego Miłosierdzia ma szanse stopnieć i ożyć.

Życzymy nam wszystkim, abyśmy w tym świętym czasie często wygrzewali się w Słońcu Bożej Miłości płynącej z Krzyża, ale po to, aby móc piękniej pachnieć tą miłością, gdziekolwiek się pojawimy. Bóg nie chce licznych i „krwawych” ofiar, chce „bardziej poznania Boga, niż całopaleń”.
Tylko kochając możemy dostąpić poznania Boga, który w Swej naturze jest KOCHAJĄCYM, JEST MIŁOŚCIĄ.
Niech to będzie Wielki Post -Wielkiej Miłości!